wtorek, 21 kwietnia 2009

17.04 - TIGERCITY @ DRUKARNIA, KRAKÓW

Noc była młoda i ociekała możliwościami wczesnej wiosny. Wybrałem się do Drukarni, ośrodka nerwowego życia nocnego Podgórza. Miałem wrażenie, że coś wisi w powietrzu. 
W piwnicy było pełno nastolatek, fanów rocka, zimnego piwa, nastolatek i zimnego i piwa. I zimnego piwa. I nastolatek. Na koncert Rentona - nowej sensacji polskiej sceny muzycznej - nie zdążyłem, ale słyszałem już ich kilka razy, i mam wrażenie, że można uznać, że raczej na pewno zagrali dobry show. 
Tiger City spili śmietankę po Rentonie, który rozgrzał publikę do białości. Wszyscy mieli w sobie już po mniej więcej trzy drinki, kiedy Tygrysy weszły na scenę około 22. Ludzie byli bardzo zaciekawieni: co też panowie pokażą. 
Już sam wygląd Tigercity zrobił widocznie wrażenie na publiczności. Trzech chłopa wyglądających jak hipisowska kapela metalowa (sekcja rytmiczna plus gitarzysta), a do tego łysy i brodaty facet na wokalu. We flanelowej koszuli wyglądał, jak drwal. 
Rozpoczęli ciekawym młynkiem disco-funku i starego dobrego niezależnego rocka. Jeśli brzmi to wam, jak dziwna mieszanka - to dobrze wam to brzmi. Tak, była to dziwna mieszanka. Muzycznie Tygrysy tkwią w latach 70-tych i 80-tych. Słychać tu dużo Hall & Oats, Bowiego, a nawet... starego, dobrego Michaela Jacksona. Niektóre z lepszych piosenek zadziwiają połączeniem metalowych, rasowych riffów i falsecików a'la BeeGees. Na papierze wygląda to zapewnie, jak kiczowate nieszczęście, ale na żywo to naprawdę brzmiało i miło sens. Poza tym Tigercity ma cechę, którą - generalnie - ostatnimi czasy wielu traci: wiedzą, jak wyglądać na scenie. Już po trzeciej więc piosence publicznośc jadła drwalowi z ręki. 
Najjaśniejszymi punktami wieczoru były utwory "Other Girls" i "Powerstripe", a także singiel z 2008 roku "Are You Sensation". I trzeba przyznać, że Drukarnia świetnie się sprawdziła jako miejsce dla tego typu koncertów. I dlatego trzymamy kciuki za to miejsce. Jeśli dobrze pójdzie, będziemy mieli w Krakowie nowy CBGB's!
[thym]