wtorek, 19 kwietnia 2011

14.04.11 - 19 Wiosen @ Powiększenie / HiFi Banda @ Butiklub

Muzyka miejska niejedno ma brzmienie. Niekiedy idzie w parze z hardcore'owym sznytem i punkową zadziornością; innym razem płynie z rapowym vibe'm i funkowym groove'm. Bez względu na to jak klasyfikują ją krytycy, zawsze jest szczera i bezkompromisowa. Te właśnie cechy łączą 19 Wiosen i HiFi Bandę. Marcin Pryt podobnie jak Diox i Hades w swoich tekstach porusza się „między prawdą a betonem”. Warszawiakom - tak jak łodzianinowi - dobrze znana jest niejedna „kamienica pełna zła”. Podwórkowe historie i uliczne biografie w tekstach wokalistów obu składów, znajdują jednak zupełnie inną formę. Odmienne jest też brzmienie obu grup. Kiedy mieszkańcy „polskiego Detroit” za pomocą rockowej sekcji i dwóch klawiszy, penetrują rejony brudnego, futurystycznego big beatu, wychowankowie stolicy (po raz pierwszy) przy wsparciu „żywego” bandu, grają pełen skreczy, bujający hip-hop. Pomimo równego zaangażowania i scenicznej energii obu ekip, w czwartkowy wieczór w uszy rzuciła się jeszcze jedna różnica. Nagłośnienie w Butiklubie bucząc basem nie pozwalało usłyszeć nic poza wyciągniętymi do przodu, źle wysterowanymi wokalami i płaskimi bębnami. Premiera płyty Dioxa i gościnne występy kilku warszawskich raperów nie były w stanie zatrzymać nas w miejscu przypominającym najgorsze tradycje krajowej akustyki. W Powiększeniu koncert już - co prawda - się skończył, jednak piwo nadal nie kosztował 11 złotych. [txt: fika]

środa, 6 kwietnia 2011

02.04.11 - VChamps @ Atlas Arena, Łódź

Zbliżając się do przesłaniającej horyzont Atlas Areny coraz bardziej obawialiśmy się o wieczorną frekwencje. Na czas trwania zawodów każdy z widzów - równie dobrze - mógłby wjechać na płytę samochodem, a to i tak nie zapełniłoby przytłaczającej swoim rozmachem przestrzeni. Nic sobie nie robiąc z trudu wkładanego przez DJ'i w miesiącami trenowane rutyny, ludzie zaczęli się schodzić dopiero na showcase Q-Berta. Pochodzący z innej planety mistrz gramofonów odwiedził Polskę w piątą rocznicę swojego pierwszego występu. W dawno już padłym, dyskotekowym klubie Roxy prezentował on własny promodel adaptera - QFO. W sportowej hali natomiast pokazał zebranym jak wyglądają jego domowe sesje skreczowania. Bez zbędnego spięcia, korzystając z klasycznego DJ'skiego set-upu, wydobywał z winyli dźwięki o jakich większości turntablistów, nawet się nie śniło. Niestety techniczna perfekcja rzadko kiedy idzie w parze z ciekawą selekcją. Niewielkich rozmiarów kosmita przetykał swoje adapterowe popisy siermiężnymi, kaskadami wobbl'i, które Amerykanie kojarzą z dubstepem, a Brytyjczycy z dyskoteką. Z coraz bardziej rozbujanej huśtawki nastrojów pozwolił nam zejść dopiero pewien... miś. Kid Koala to półtora metra (wliczając uszy) niczym nieskrępowanej muzycznej wyobraźni, poczucia rytmu i humoru. Przy pomocy miksera i adapterów grał on na gitarze, śpiewał i trenował sztuki walki. Swoje kreatywne ADHD - przez głośniki - transmitował na wypełniony w kilku procentach hangar. Czując narastającą agorafobię jeszcze przed występami DJ'a Craze'a, Sindena, Feadza i Krusta udaliśmy się do Jazzgi, gdzie na oficjalnym afterparty (czytaj: właściwym party) swojego seta grał właśnie Boddika. Znany z duetu Instra:mental - przywodzący na myśl bohaterów Football Factory - angol zabrał imprezowiczów w hipnotyczną podróż po obrzeżach basowych brzmień i technicznych rytmów. Z głębokiego transu nie pozwolił on wyrwać publiki nawet zjeżdżającym z Atlas Areny - pełnym chęci do grania - headlinerom VChamps. Ich uwagi powinni wziąć sobie do serca organizatorzy gramofonowej imprezy. Mieszczący tysiące kibiców hangar zapełnić byłby w stanie jedynie DJ Tiësto, a biorąc pod uwagę tegoroczny (wyśmienity) line-up, chyba nie mają zamiaru go zapraszać. [txt: fika]