środa, 8 lipca 2009

Openerowe wrażenia w telegraficznym skrócie


To, co na scenie zaprezentowała królowa mrocznej elektroniki Alice Glass, przeszło najśmielsze oczekiwania! Tak pięknie drapieżnego i wściekłego show nie spodziewaliśmy się w najśmielszych fanowskich snach! Alice rzucała się w tłum, wrzeszczała, miotała po scenie niczym piękne dzikie zwierzę w klatce, a publiczność wpadła w zbiorowy trans. Crystal Castles pozamiatało po układnej i wdzięczącej się do publiki Duffy (2 zdjęcie od dołu), pozostawiając po sobie przemoczone do cna tshirty, rozmazane makijaże i zdarte od krzyku głosy.




Opinie o tym koncercie są bardzo różne, także wewnątrz redakcji. Słyszeliśmy głosy, że to koncert wręcz epokowy i KOL za parę lat będą Stonsami naszego pokolenia, inni odchodzili spod sceny rozczarowani. Fakt, że na początku szło dośc opornie, bracia Followilll wyglądali na mocno spiętych, brakowało kontaktu z publicznością i scenicznego luzu. Na szczęście, po mniej więcej 20 minutach sporo się zmieniło. Caleb ze swoim południowo-amerykńskim akcentem wymamrotał, że nie wiedzieli, czego się po polskiej publiczności spodziewać, ale na pewno nie spodziewali się tak fantastycznego przyjęcia. I powiedziawszy to, popłynęli. A z nimi skrzeczące tłumy, próbujące na kawałku "Charmer" dorównać wrzeszczącemu w szatańsko-niebiański sposób Calebowi. Pozostaje nam cieszyć się, że jako narzędzie pracy służy nam klawiatura komputera, a nie głos, bo ten na czas dłuższy straciliśmy.




Faith No More dali jeden z najlepszych koncertów w historii Open'era. Luz sceniczny, przyjemność z bycia na scenie, klasa, świetny kontakt z publicznością, koncert życzeń, no i najlepszy i najseksowniejszy męski wokal w showbiznesie (przynajmniej zdaniem części redakcji) to jest to! Mike Patton to prawdziwy sceniczny diabeł wcielony!




Złośliwi komentowali, że koncert będzie świetny, bo nie potrzeba telebimu żeby dobrze widzieć Beth Ditto, inni powtarzali, że, jak powszechnie wiadomo, kamera dodaje 5 kilo, więc telebim 500. Jednak gdy koncert się zaczął, mało kto interesował się jeszcze pokaźnymi rozmioarami wokalistki. Beth swoim potężniejszym od tuszy głosem, uroczym sposobem bycia i sceniczną charyzmą wbiła nas w ziemię. Koncert bardzo nam się podobał, choć zapewne spodobałby się bardziej, gdyby The Gossip miało więcej, niz 3 dobre kawałki...


foto: bartek bajerski