środa, 16 listopada 2011

The Horrors @ Proxima, 15.11.11

W całym koncertowym dostatku, jaki spadł na nas w listopadzie, nie możemy pominąć występu The Horrors, których trzecia płyta, "Skying", zrobiła na nas niemałe wrażenie. Stąd i apetyt na kawałki w wersji „live” był duży. Wielka szkoda, że do Warszawy nie dotarła ekipa młodszego brata Rhysa Webba, S.C.U.M. - też zresztą nasi faworyci. Ich występ odwołano w ostatniej chwili, dlatego zapewne przed gwiazdą wieczoru nie pojawił się żaden support.



Od początku występu Horrorsów było jasne, że lepiej się sprawdzą w stosunkowo niewielkiej Proximie - klubie o klaustrofobicznie niskim suficie - spowici mrokiem i dymem, niż na wielkiej scenie festiwalu Off, w dodatku w pełnym, popołudniowym słońcu. I choć akustyk nie powinien za swoją pracę dostać ani złotówki (tak źle nagłośnionego koncertu nie słyszeliśmy dawno – gdzie się podziały średnie i wysokie tony?), doskonałe numery, głównie z ostatniej płyty, świetnie obroniły się same, a chłodny attitude chłopaków paradoksalnie rozgrzewał niezbyt co prawda liczną, ale najwyraźniej oddaną publiczność. Ani razu nie patrzyliśmy na zegarek, a to bardzo dobry znak.
tekst: Rafał Rejowski, zdjęcie: Aleksandra Żmuda