piątek, 3 czerwca 2011
Kulturalne Kontenery. Kulturalny Poznań.
W ostatnią sobotę maja po wielu dniach ciężkiej pracy oraz dzięki pomocy wielu zaangażowanych osób wystartował innowacyjny projekt mobilnego centrum kultury – animowany przez niezależnych twórców – KontenerArt. Wyśmienita inicjatywa dla wszystkich, którzy poszukują azylu przed miejskim gąszczem i chcą zanurzyć się w twórczej przestrzeni, otworzyła swoje podwoje już po raz czwarty.
Bodźcem do zagospodarowania przestrzeni publicznej za pomocą architektury modułowej była niemoc znalezienia odpowiedniego (dostępnego finansowo) miejsca do pracy twórczej i spotkań dla osób kreatywnych. Jak tłumaczy Ewa Łowżył (fotografka, stylistka, kostiumografka, jedna z pomysłodawców poznańskich kontenerów): – Przestrzenie miejskie są całkowicie skomercjalizowane i nie ma możliwości tanio wynajmować miejsca w centrum, więc zaczęliśmy szukać innych możliwości. Bum architektury kontenerowej na świecie zainspirował nas do działań. To koło ratunkowe dla tych, którzy z przyczyn ekonomicznych są wyłączeni z możliwości działania w skomercjalizowanej przestrzeni miasta – zaznacza.
Tegoroczna edycja eksperymentalnego projektu znacząco różni się od poprzednich pod wieloma względami. Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą jest lokalizacja, za którą w tym roku posłużyły przestrzenie Starego Koryta Warty. Zwiększono także ilość kontenerów, które tworzą magiczny półokrąg sprawiający wrażenie artystycznej osady. Powiększyła się też sztuczna plaża: pośrodku niej rozstawiono sporą ilość leżaków – nieodzownych atrybutów każdego chillowca. – Stare Koryto Warty to ścisłe centrum miasta. Dlaczego ma to być dzika, niedostępna kraina? Tam w Poznaniu pięknie wygląda zachód słońca, tam czuje się w nozdrzach zapach wakacji, no i stamtąd jest wszędzie blisko – tłumaczy zmianę lokalizacji tegorocznej edycji Ewa Łowżył. Większa ilość kontenerowych modułów wiąże się z bardziej rozbudowaną formułą przedsięwzięcia oraz ambitnym kursem, jaki obrali w tym roku organizatorzy. – Wydaje nam się, że najważniejsze w tym momencie dla rozwoju kultury w Polsce jest edukowanie artystyczne i społeczne. Po prostu ludzie niewykształceni nie zrozumieją nigdy, do czego potrzebna im sztuka i kultura. Stąd tak rozbudowany program warsztatów. Druga sprawa – nie mniej istotna – to zapewnienie miejsca do pracy dla artystów. Ten cel realizujemy poprzez zbudowanie kilku pracowni animowanych przez różne grupy artystów – wyjaśnia Ewa. Muzyka, design, multimedia czy grafika to obszary, które dominują w kontenerowej przestrzeni. Wszystkie dziedziny otrzymały niezależne pracownie. Będą one funkcjonować aż do końca września. Wśród nich warto wymienić chociażby Silkworm – pracownię grafików i projektantów, w której programie znajdują się m.in. warsztaty sitodruku; czy Flux – pracownię multimedialną jednocząca videomakerów, dokumentalistów, fascynatów ruchomego obrazu.
Pierwszy wieczór pod banderą kontenerowców zgromadził tłumy zwolenników kreowanego przez organizatorów stylu „stop snobizmowi i bufonadzie”. Poznaniacy pokazali, że nie tylko działania komercyjne potrafią wyciągnąć ich sprzed telewizorów, ale właśnie innowacyjne projekty sprawiają, że z ogromną przyjemnością wychodzą z domu, aby przyjemnie spędzić czas wśród przyjaciół. Podczas wieczoru muzyczne doznania serwował Paweł Trzciński aka CH-CH-CHING, znany m.in. ze współpracy z formacją The Complainer & The Complainers. Niestety dźwięki z pogranicza lo-fi i chillwave krótko towarzyszyły nam przy celebracji pierwszych kontenerowych chwil, czego do końca nie rozumiem. Miejmy nadzieje, że tak wczesna godzina wyłączenia muzyki i zamknięcia baru to tylko wypadek przy pracy spowodowany emocjami, jakie z pewnością towarzyszyły organizatorom tego wieczoru. Liczymy, że kolejne wydarzenia będą trwały znacznie, znacznie dłużej, a wakacyjnym spotkaniom nad Wartą nie będzie końca. KontenerArt to miejsce z naprawdę ogromnym potencjałem, o którym wie coraz więcej mieszkańców nie tylko samego Poznania, ale i okolicznych miejscowości. Kibicujemy i patrzymy z zazdrością w stronę ziem wielkopolskich, oczekując podobnych miejsc w stolicy. Dodajmy także, że to przedsięwzięcie wspierane jest przez Miasto Poznań oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jesteśmy przekonani, że to idealnie spożytkowane fundusze.
Tekst: Rafał Gruszkiewicz / Foto: Spassovka