W ramach obchodów wieczoru kawalerskiego kolegi część ekipy "Aktivista" udała się na koncert Vadera i Marduka do Progresji. A tak naprawdę tylko na Marduka - Vader nie przeskoczył szatańskiej poprzeczki zawieszonej przez Szwedów 666 cm nad ziemią, więc skoncentrowaliśmy się na piciu piwa. I leczeniu ran. Straty: noga autora posta (dlatego), ręka kawalera, obrączka innego pana młodego (dlatego), policzek jeszcze innego członka naszej 12-osobowej ekipy (nie do końca mu się nie należało - kliknij na fotkę z ciosem). Ave!
Tekst: Figiel
Zdjęcia: Michał Murawski, Kool.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja byłam na blitzkrieg w Łodzi, było zaje########scie!!!!!
OdpowiedzUsuń