Po powrocie z Open'era udaliśmy się do CBA. Dla niektórych gwoździem tego lipcowego wieczoru był mecz Hiszpania-Niemcy. Tymczasem warto było oderwać oczy od piłkarskiej murawy (oraz przystojnego bramkarza hiszpańskiej drużyny) i wybrać się do Basenu, by utonąć w ścianie dźwięku wyprodukowanej przez członków zespołu Health.
Chłopcy z Kalifornii dali się już poznać polskiej publiczności podczas ubiegłorocznego OFF Festivalu – był to jeden z najlepiej wspominanych koncertów. Mistrzowie noise rocka, kolaborujący między innymi z Crystal
Castles, do Warszawy dotarli w równie dobrej formie.
Za pomocą swoich szamańskich obrzędów po mistrzowsku manipulowali hałasem, który w ich wydaniu zyskuje tempo i staje się melodyjny. Dodatkowy plus za dobry show: miotanie się po scenie, emo-miny i zerowy poziom żartów po polsku (to coś, co na koncertach zagranicznych gwiazd w Polsce doprowadza nas do szału). Wstydu nie było.
tekst Hanna Rydlewska, fot. Adrian Kolarczyk