![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqMQxFqZF5WP0sh80Yn8ThMJgN63-FpmLuDLhRVY4iOGj6Esvgx9YvpTZeZDLfrPq3-RoR4MoC9bQhdJg51CYeiPuQsGyZyIHsEBDGAUEQvjXUC2XJ3aFNnByGeyunw4mtlNU7ru_VUYbw/s400/014.jpg)
Chłopcy z Kalifornii dali się już poznać polskiej publiczności podczas ubiegłorocznego OFF Festivalu – był to jeden z najlepiej wspominanych koncertów. Mistrzowie noise rocka, kolaborujący między innymi z Crystal
Castles, do Warszawy dotarli w równie dobrej formie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfG5Ao1UPZHP8NPzaV4kP0I0VD57IVo6tk8C8Z9f09pYID0unwf2YpqzaHxVY735MESkUkLRpH6EJ8MNCpc0ulpBohKvAiAg8kqyIry4JcDE5UxKg_5fACCTvH49FPhyphenhyphenP5j56jTuH_yezQ/s400/008.jpg)
Za pomocą swoich szamańskich obrzędów po mistrzowsku manipulowali hałasem, który w ich wydaniu zyskuje tempo i staje się melodyjny. Dodatkowy plus za dobry show: miotanie się po scenie, emo-miny i zerowy poziom żartów po polsku (to coś, co na koncertach zagranicznych gwiazd w Polsce doprowadza nas do szału). Wstydu nie było.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizmwjccI28-2Rz-4Jv-ghLaRMXz4bj8jjhEjS9s6RypMZaCZ-TOrYETH4EAFARm3PhQrTT6hRL43_XdIgMrbiXtr1gLSUKfgneXjHVNuOg1EQ-_CM9JySa0rLJU_xTDjuRyMWPtaeciXrQ/s400/032.jpg)
tekst Hanna Rydlewska, fot. Adrian Kolarczyk