Niejeden muzyk zamknięty szczelnie w studiu, zapomina języka, wszystko co chce powiedzieć wyrażając za pomocą dźwięku. Nie każdy, nawet najgenialniejszy instrumentalista potrafi mówić o swojej twórczości. Jeszcze mniejsza ich liczba swoją wiedzę potrafi i chce przekazywać młodszym od siebie, rozpoczynającym karierę dj'om wokalistom czy innym sonicznym eksperymentatorom. Red Bull Music Academy (www.redbullmusicacademy.com) to inicjatywa umożliwiająca wybranym spośród zgłoszeń kandydatom udać się na dwa tygodnie na zajęcia z muzyki, gdzie zamiast grać na flecie mogą korzystać z wszelkiej maści technicznych nowinek, a nauczycielami nie są stare panny w szarych garsonkach, a Robert Moog, Chuck D czy Benga. Warsztaty odbywające się w warszawskim klubie Powiększenie poprowadził Mark de Clive-Lowe - przez niektórych nazywany "Herbiem Hancockiem nowego millenium", genialny instrumentalista i producent. Trudne zadanie wyniesienia studyjnego procesu twórczego, na scenę nowozelandczyk opanował do perfekcji. Korzystając z klawiszy, bitmaszyny, samplera i efektów tworzy swoje kompozycje na żywo w trakcie koncertów.
Po wykładzie podczas, którego odpowiadał na pytania tak zdaniami, jak i dźwiękami, przyszedł czas na jeden z owych porywających występów. Podczas drugiej odsłony cyklu Warsoul, Marka na scenie wspierała Vanessa Freeman - wokalistka znana ze współpracy z takimi brokenbeatowymi tuzami jak 4 Hero czy Bugz In the Attic. Nawet ludzie na co dzień zajmujący się muzyką niedowierzali, że żadne fragmenty utworów nie są jedynie puszczanymi nagraniami. Nawet przy nieskomplikowanych, house'owych tempach trudno nie doceniać było technicznie perfekcyjnej, bardzo swobodnej, rozimprowizowanej formy duetu. Co mimo piątkowych zobowiązań i coraz późniejszej pory, ludzie robili bujając się, tańcząc i domagając się coraz to kolejnych bisów. [fika]