Dawno nie widzieliśmy tak koncertowo roztańczonej Hydrozagadki. Młodzi Brytole z Pigeon Detectives dali show, który na kilkadziesiąt minut zamienił ten mały klub w halę koncertową godną największych światowych gwiazd. Już ogromny autokar zaparkowany przy ul. 11 Listopada sygnalizował, że do stolicy przyjechał zespół z aspiracjami do bycia wielkim.
Kwintet starał się potwierdzić swoje ambicje od pierwszych sekund występu. Zero taryfy ulgowej i start „z drugiego biegu” sprawiły, że najsłabsi tancerze ewakuowali się spod sceny już po dwóch numerach. Potem było już tylko mocniej.
Fontanna wody mineralnej, wokalista na rękach tłumu, fanki na scenie, wspólne śpiewy i prezenty dla jakiejś szczęściary mającej właśnie urodziny. Miłosna atmosfera walentynek udzieliła się zespołowi do tego stopnia, że ku naszej radości zaprezentował swój premierowy numer. Potwierdzamy, nie znaliśmy.
Koncert skończył się równie szybko, co przyzwoity indie banger i tylko naklejona na ścianie wlepka „30 Zone” przypominała nam, że to już nie te lata.
tekst: Michał Kropiński
foto: Aleksandra Żmuda