Chwilę po Nocnych Markach wzruszeniom znów nie było końca. Poszliśmy bowiem do Stodoły obejrzeć na żywo bohaterów naszego grudniowego wywiadu, czyli Gogol Bordello. I znów stało się to, co ostatni raz obserwowaliśmy na koncercie Franza Ferdinanda – publiczność szalała od pierwszego kawałka do ostatniej minuty bisu! Co dziwniejsze, na nasze zaznajomione z socjetą oko, osób, które przyszły na Gogoli tylko po to, żeby się pokazać, było tam z dwanaście. Całą resztę zgromadzonych w Stodole tłumów stanowili prawdziwi fani! Jak to się stało, skoro pierwszy koncert Eugene’a i spółki w 2002 r. zmieścił się w dość niewielkim CDQ? Wygląda na to, że przez ostatnie 7 lat znacząco przybyło wielbicieli nieobciachowej, porywającej do tańca i niekojarzącej się z cepeliadą muzyki etnicznej z punkowym przytupem. I niech tak zostanie!